Operujcie nieba! Łódź, Manufaktura 2019. Róbcie dobro!



Jeszcze z zziębniętymi palcami, jeszcze z wypiekami na twarzy, ale już piszę. Bo nie mogę pozwolić na lenistwo w tej chwili. Na zatrzymanie akcji serca. To, co się dziś, 20.01.2019 roku wydarzyło w Łodzi na rynku Manufaktury pokazało, że na zło można i nawet trzeba odpowiadać dobrem. O dobru słów kilka chciałbym napisać, tak od siebie. Choć fotki sugerują radość, to jednak w moim sercu jest wiele smutku. Na szczęście ze światłem, bo są inni, którzy chcą coś zmienić. Na absolutne podziękowanie i uznanie zasługują zaś trzy łódzkie dziewczyny, które zdecydowały się, by zwołać na Facebooku wydarzenie wspierające Jurka Owsiaka, czyli Dorota Cieślik, Izabela Wielgus, Klaudia Rządkiewicz. To wydarzenie bardzo skrajne emocjonalnie - z jednej strony ledwo otrząsnęliśmy się po śmierci Prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, z drugiej zaś Jurek Owsiak zdecydował jednak, że nie odejdzie z funkcji Prezesa WOŚP-u. Spotkanie rozpoczęliśmy oczywiście minutą ciszy dla zamordowanego. 

Po pierwsze Ci z Was, którzy mnie znają w prawdziwym życiu, a nawet choćby z Facebooka czy Instagrama (lub innych mediów czy sytuacji), mogą chyba potwierdzić, że nie szukam na co dzień poklasku. Owszem, piszę i publikuję, głośno o tym mówię, ale nie robię (mam nadzieję) ze swojej pracy szopki. Staram się robić dobro. Tego mnie życie nie nauczyło, bo tego życie nie uczy nikogo. Robić dobro trzeba nauczyć się samemu. Ten tekst nie ma być o mnie, ale jeśli mam być w nim wiarygodny jako autor, muszę te kilka zdań odnotować. Czasem bywam upierdliwy w powtarzaniu, że #lubięswojeżycie, jestem szczęśliwy i zachęcaniu Was do podobnych zmian. Ale wiem, że praca przynosi owoce. Nie robię tego dla sławy, robię to dla siebie i dla innych. A co robię? Uśmiecham się, staram się pomagać, rozmawiać, pisać wiadomości, słuchać i dzielić się tym, co pozytywne. 

Może na co dzień nie jestem związany z WOŚP-em (bo to o tej pięknej akcji chcę napisać), ale nie chodzi zawsze o to, by działać w znanych i ważnych organizacjach. Czasem bycie wolontariuszem może być nieformalne. A ja się ostatnio kimś takim coraz bardziej czuję. Nie pomagam w żadnej z fundacji, nie odwiedzam chorych w szpitalach, nie remontuję niczyich domów - cieszę się, że są ludzie, którym nie brak serca, by to robić. Ostatnio stwierdziłem, że po prostu rozmawiam, zachęcam wszystkich w moim otoczeniu, by uczyli się pięknego, mądrego życia. By mieli odwagę zawalczyć o swoje i pokonali słabości. Uczę (się) i innych (o ile to niezbyt wielkie słowo) asertywności. Umiejętności właściwego reagowania w sytuacjach. Tego, by co dzień dobrze (i coraz lepiej) czuć się w swojej skórze w swojej duszy. I cieszę się niewymownie, gdy choć trochę uda mi się rozpalić w człowieku to światełko.

Jurek Owsiak robi to na skalę o wiele potężniejszą, z pomocą masy ludzi i dzięki pieniądzom, bez których nic by się w dzisiejszym świecie nie stało. Wszyscy wiemy, jakie tragiczne wydarzenia wstrząsnęły ostatnio Polską. I nie uważam, by intensyfikowanie tragedii miało jakiekolwiek podłoże polityczne. Śmierć, zabójstwo człowieka - zawsze są bestialskie. Dużo przez ten tydzień myślałem, pewnie jak niejeden i niejedna z Was. Mówi się o mowie nienawiści. O hejcie. Agresji w przestrzeni publicznej. Nie zgadzam się na te zjawiska i ja ich w Internecie nie powielam (chcecie, to przejrzyjcie mojego Instagrama, Facebooka, wszystko, co skomentowałem i udostępniłem). Po prostu wolę iść drogą pokoju i cieszyć się życiem. Takim, jakie mam. Moje marzenie: by wszyscy postępowali zgodnie z sercem i naprawiali świat, który i tak ma sporo problemów.


Wiem też, że każdy z nas (albo większość) pomyśli w pierwszej chwili: Jesteś idealistą, tak się nie da, nic nie zmienisz. Właśnie. Jurek Owsiak dwadzieścia siedem lat temu pokazał, że można nie tylko zacząć i zrobić coś raz, ale powtarzać to jako piękną i ważną polską akcję, która już wpisała się w kanon wartości wielu. Może sam bym Was nie przekonał, bo co znaczy jednostka, ale... no właśnie, spójrzcie, ile jest w stanie zrobić człowiek, jeśli mu bardzo zależy! Przestańcie mówić, że nie ma sensu czegoś robić, bo nic się nie zmieni. Operujcie swoje nieba tam, gdzie jesteście. Naprawdę warto! Naprawdę potrzeba! By w waszych życiach nie dochodziło do tragedii i nieszczęść, którym przecież można było zapobiec... Żyjemy też nie tylko dla siebie, ale i dla innych. A skoro jest w świecie siła, by go niszczyć, to musi być też taka zdolna go naprawiać. Cząstką tej dobrej mocy może być każdy z nas - to nie jest niemożliwe!!!

Kiedyś nauczyłem się mądrego powiedzenia: Jeśli chcesz zmiany, zacznij od siebie. To czynię. Nie wiem, na ile mi się udaje, na ile nie - może nie potrafię być obiektywny, bo w końcu tu o moje życie chodzi. Ale prawda jest taka, że na przestrzeni dwóch czy trzech lat (a w ostatnim roku już w ogóle najbardziej) doświadczyłem zmian. Tych pozytywnych. Kształtujących mnie i definiujących jeszcze bardziej. Nie sądzę, że naprawiłem czyjeś życie, że pomogłem setkom, tysiącom czy milionom ludzi, bo nie. Jeśli pomogłem jednemu człowiekowi - to już uważam to za sukces. Zaś za największy sukces uznaję polubienie samego siebie, swojego życia, zrozumienie wielu psychologicznych aspektów i mechanizmów, które rządzą człowiekiem na co dzień. To mi pomaga żyć. To jak mój tlen. Dzięki tej operacji łatwiej jest mi się uśmiechać do ludzi, mówić im dobre rzeczy, doceniać. Bo chcę tworzyć piękno. Nie tylko na papierze.

Jeśli więc mój przykład jakkolwiek jest dla Was wiarygodny, to proszę, róbcie dobro tam, gdzie jesteście. Jeśli wierzycie, że jestem taki, jakim mnie widzicie i czytacie (choć wielu rzeczy o mnie nie wiecie, to jest oczywiste), to pochwyćcie ode mnie i od wielu, wielu, wielu innych osób ten pozytywny przekaz. Od siebie zaś dodam, że nie ma innej drogi do polubienia świata, chęci naprawiania go niż polubienie samego siebie i zafundowanie sobie solidnych napraw. A zdrowie psychiczne, poczucie, że wszystko w Waszych życiach jest poukładane i gotowe na więcej, jest na wyciągnięcie dłoni. 

Podeprę się wypowiedzią prowadzącego dzisiejsze zgromadzenie na rynku Manufaktury (przepraszam, nie pamiętam, jak się ten pan nazywał, ale mądrze mówił!): obecność raz do roku na WOŚP-ie nie jest dowodem na to, że jesteśmy dobrymi ludźmi. Nasza obecność dzisiaj w ramach solidarności z Jurkiem Owsiakiem i pamięć o ś.p. Prezydencie Pawle Adamowiczu również nie jest świadectwem dobroci. Prawdziwym jej przejawem będzie to, co zrobimy jutro czy za kilka miesięcy. Czy będziemy robić dobro tam, gdzie na co dzień jesteśmy. Osobiście nie wierzę w wielkie spędy, ale wiem, że są one potrzebne życiu publicznemu i pobudzają. A teraz, gdy wszystkie czerwone baloniki odleciały do nieba, bierzmy się do roboty. Operujmy nieba i naprawiajmy życie. Chyba przyznacie, że piszę to nie po raz pierwszy. Mam nadzieję, że choć trochę jestem dla Was wiarygodny i pójdziecie za moim przykładem, bo nie piszę tego, byście mi wysłali na Fejsie tylko kolejne serduszko i mnie bardziej polubili. Serduszką są fajne, ale mnie o coś więcej chodzi. Dziękuję, że jesteście. Dziękuję, że pozwoliliście mi być na takim wydarzeniu jak to dzisiaj - nie do końca radosnym, ale pokazującym, że chyba jednak nie jest nas tak mało i mamy jakiś dobry cel 💗💗💗