Kiedy kroję jabłko, czuję, jak czas się zatrzymuje. Ostrze wchodzi w owoc z cichym dźwiękiem, a zapach rozlewa się po kuchni jak wspomnienie dzieciństwa. Wtedy wiem, że jestem — tu, teraz — w miejscu, gdzie prostota spotyka się z sensem.
Kuchnia bywa dla mnie lustrem. Pokazuje, jak traktuję świat, jak traktuję siebie. Jeśli gotuję w pośpiechu, smaki się gubią. Jeśli gotuję z obecnością, nawet kasza jaglana potrafi stać się modlitwą.
Nie chodzi o przepisy, o perfekcję czy o ilość składników. Chodzi o to, by dotknąć życia — w maśle, które skwierczy, w drewnianej łyżce, w zapachu czosnku, który zostaje na dłoniach. Bo kiedy pozwalasz sobie naprawdę czuć, każda potrawa staje się częścią Twojej historii.
„Kuchnia pełna uważności” to nie projekt. To sposób oddychania światem. To codzienne operowanie nieba — nie na wysokościach, lecz tu, w misce, na patelni, w łyżce, w dłoni.
A więc nie bój się gotować. Nie bój się eksperymentować. Weź to, co masz, połącz jak potrafisz, posmakuj i pozwól, by coś w Tobie się poruszyło. Niech to będzie Twój mały rytuał powrotu do siebie — do spokoju, do prostoty, do ciepła.
Bo w każdej kuchni, w każdej chwili, w każdym łyku zupy jest niebo, które można operować — delikatnie, z czułością, z wdzięcznością. 🍂


Komentarze
Prześlij komentarz